W świetle rozmaitych badań kompetencji i umiejętności młodzieży, okazuje się, że osiąga ona stosunkowo niskie wyniki w zakresie kreatywnego rozwiązywania problemów (badania PISA). Naukowcy na całym świecie zmagają się z obserwowaniem tego zjawiska. Formułują różnorodne hipotezy, które mają wyjaśnić przyczyny takiego stanu rzeczy. Przyglądając się tej problematyce na gruncie polskim, chciałabym zaproponować kilka refleksji dążących do wyjaśnienia tego zagadnienia. Wyjaśnienia, które w gruncie rzeczy jest bardzo proste.
Jak młodzież postrzega uczenie się w szkole?

Pracując w szkole średniej codziennie zadaję sobie mnóstwo pytań odnośnie przydatności tematów, jakie przywołuje się na zajęciach, nie tylko języka polskiego. Proponując uczniom kolejny tekst zamierzchłych czasów, próbuję wczuć się w ich sytuację i odpowiedzieć sobie na pytanie: a po co mi to? Jakich korzyści dostarcza mi TERAZ ten temat? Muszę przyznać, że obserwując młodzież z klas licealnych, technicznych i branżowych, mam wrażenie, że tym pierwszym łatwiej jest docenić argumenty niematerialne, które odwołują się do całościowego ich rozwoju (umiejętności porozumiewania się, uzasadniania swojego zdania, zderzania się z różnorodnymi emocjami, jakie czają się w tekstach kolejnych epok). Uczniowie, którzy w planie zajęć mają również przedmioty praktyczne chcą doświadczać świata głównie materialnie, namacalnie, który intrygujący jest ze względu na uczestnictwo w nim.
Dlaczego obowiązkowa edukacja nie przygotowuje do dalszej nauki i pracy?
Jeśli ktoś jeszcze poszukuje odpowiedzi to zachęcam, aby zapytał o to samych uczniów. Oni w ciągu kilku sekund wymienią ich przynajmniej kilkanaście. Oto niewielka część z nich:
- materiał w szkole jest zdezaktualizowany i nieprzystępnie zaprezentowany, co zniechęca do poznawania go;
- zbyt duża liczba zajęć i wymagań przedmiotowych niezwiązana jest z osobistymi zainteresowaniami; uniemożliwia to indywidualny rozwój, który mógłby być zachętą do nauki szkolnej;
- nauczyciele prowadzą zajęcia w sposób tradycyjny, najczęściej wykładowy, podkreślając przy tym swój autorytet, co zniechęca do aktywności na zajęciach z ciekawymi tematami.
Wyliczać uczniowskie żale można długo. Większość z nich ma swoje uzasadnienie, które silnie związane jest z oczekiwaniami pokolenia ery Internetu. Jednostek, które cenią sobie celowość podejmowanych działań, praktycyzm, osobisty komfort, poczucie spełnienia, zabawę, aktywność, a przynajmniej współuczestnictwo. Jednostek, które w naturalny sposób chcą przygotować się do życia. Nie wiedzą tylko jak to zrobić, dlatego często chwytają wszystko, co znajduje się w zasięgu ręki. Miksują właściwe z niedorzecznym, prawdę z fikcją, miłość z pogardą. Nie zdają sobie przy tym sprawy z tego, że życie to ciągłe poszukiwanie i uczenie się. Nie pojmują dorosłości w ten sposób.
Z czym uczniowie NA PEWNO nie radzą sobie w szkole? Z czym nie poradzą sobie w życiu?
Odpowiedź jest prosta: z efektywnym uczeniem się i kreatywnym rozwiązywaniem problemów. Te dwa wieloaspektowe obszary jak dotąd nie zostały numerem jeden w polskim szkolnictwie publicznym. Zamiast tego młodzież ma doskonale opanować analizę cudzych tekstów, wykresów i rysunki funkcji osi x i y. Proszę mnie dobrze zrozumieć – nie podważam istotności wypisanych zjawisk, próbuję tylko zauważyć, że nie są to najistotniejsze umiejętności, które powinni nabyć uczniowie. Na obecnym etapie swoich refleksji uważam, że należy zacząć od fundamentów. Zamiast przygnębiać młodzież nadmiarem kompetencji, jakie mają opanować, pozwólmy im nauczyć się jak się uczyć.

Co jako nauczyciele możemy zrobić?
Na pewno możemy wskazać drogę i narzędzia. Wprowadzić do labiryntu, wręczyć podstawowy pakiecik młodego odkrywcy i trzymać kciuki. Jak to zrobić na gruncie szkolnym? Na swoich pierwszych lekcjach z nowymi klasami przeprowadzam zajęcia konwersatoryjne, których tematem jest zaklęte pytanie: Jak skutecznie się uczyć? Następnie wyświetlam prezentację:
Zajmuje mi ona 2/3 lekcji. Ostatnie minuty lekcji poświęcam na zadanie praktyczne, które ma polegać na wykorzystaniu jednej techniki uczenia się na wybranym materiale. Najczęściej sama proponuję, jaki to będzie materiał. Im jest on dziwniejszy, tym lepiej. 🙂
Jak dotąd przeprowadziłam takie zajęcia w pięciu klasach szkoły średniej i muszę przyznać, że w każdej z nich było duże zainteresowanie.
Przekonani do pokazywania uczniom jak się uczyć i poradzić z wiedzą w życiu? 🙂
Bibliografia:
Jak uczy się mózg? / Martin Spitzer.
Dostęp do reportu badania PISA 2015: http://www.ibe.edu.pl/images/download/IBE-PISA-raport-2015.pdf